[jaro_fx]

Ostatni dzień Majówki część z nas spędziła na łonie przyrody, w otoczeniu naszych ukochanych koni. Jazda konno wychodzi nam co raz lepiej. Bez problemów dajemy sobie radę z „obsługą” konia, nie boimy się obcować ze zwierzętami, potrafimy założyć niezbędny osprzęt. Każda z nas, posiada już swojego ulubieńca, na którym doskonali się w dalszej jeździe.
W dniu dzisiejszym (03.05.2015 r.) instruktorzy zrobili nam sprawdzian ze zdobytych do tej pory umiejętności. Pierwszym zadaniem było przejście ze stania do stępu, następnie poprowadzenie konia ze stępu do kłusa. Kolejnym zadaniem było wykonanie wolty i pólwolty, czyli takie pokierowanie koniem, aby zechciał nas posłuchać i zmienić kierunek jazdy. Ostatnim już elementem w naszym teście był kłus anglezowany. Ćwiczenie to jest dość trudne, a ponieważ jego naukę rozpoczęłyśmy niedawno, nie wychodziło nam tak, jak byśmy chciały.
Kłus jest drugim, co do szybkości chodem konia. Kłus anglezowany polega na unoszeniu się i opadaniu w siodło w rytm ruchu konia. Na jeden takt podnosimy się, na drugi siadamy. Zasada wydaje się pozornie prosta, ale anglezowanie nie polega na tym że "wstajemy" prostując nogi, po czym spadamy na siodło zgodnie z siłą grawitacji. Jego trudność polega na tym, że podnosimy się na kolanach. Ręce w tym samym czasie powinny być cały czas w jednym miejscu, osadzone nisko, blisko grzbietu konia.
Mimo zmęczenia i wielokrotnych powtórzeń ćwiczeń, nie poddawałyśmy się. Liczymy na to, iż przy odrobinie cierpliwości ze strony instruktorów i determinacji z naszej strony, opanujemy już niedługo jazdę kłusem, co otworzy nam drzwi do znaczenie trudniejszej sztuki, jaką jest galop